Proszę o poradę bardziej doświadczonych życiowo posiadaczy RR, może ktoś już miał podobna przygodę i podpowie gdzie szukać przyczyny.
Otóż dziś, w czasie jazdy po mieście usłyszałem "metaliczne tarcie", wydaje mi się że gdzieś spod spodu samochodu, to nie klocki bo na postoju było to samo. W czasie jazdy zacząłem odczuwać gorsze przyspieszenie ( jak bym ciągną przyczepę) do tego zaczął troche szarpać, na postoju, niezależnie - D ,P, czy N, silnik pracował równo. Dzień wcześniej dowiedziałem się ze mam do wymiany sondę lambda, myślałem że tutaj leży problem.
Zostawiłem auto na parkingu a po powrocie ze sklepu panika, po przejechani kilku metrów auto stoi, lewarek skrzyni biegów na D, gaz a on nic, stoi w miejscu. Wsteczny to samo, zapięcie reduktora to samo, żadnej reakcji, nawet najmniejszego szarpnięcia.
Wyłączyłem silnik, uruchomiłem ponownie i biegi się załączają !! Ale w czasie jazdy znowu pojawia się jakiś dziwny dźwięk, jakby tarcie, i auto spod świateł już nie rusza. Gaszę go, odpalam i przez kilkanaście metrów jest ok, za trzecim czy czwartym razem stwierdziłem że może szkoda skrzyni, tym bardzie że lawetę mam w cenie ubezpieczenia.
I teraz najlepsze, laweciarz przybył po 30 minutach, RR sam wjechał pod stromy podjazd lawety, sam zjechał u mechanika. I wszystko działa tak ja przed "przygodą", żadnych dźwięków, szarpania, nic. Jednym słowem wyszedłem na świra

Tego samego dnia przejechałem jeszcze jakieś 60 km, i nic się nie dzieje.
Dodam tylko że skrzynia pracowała i pracuje bardzo dobrze. Żadnego szarpania przy wrzucaniu biegów jak i w czasie jazdy. Z redukcją podczas przyspieszania też nie ma problemów, tryb sport działa. Oleju nie umiem sprawdzić ale wycieków na skrzyni nie ma, a wiem że olej był wymieniany. Nie jechałem na ręcznym, ( nie jestem aż takim lamerem

Macie jakieś pomysły, co mogło być przyczyną ?